Basen Artystyczny Warszawskiej Opery Kameralnej
Stephen Sondheim
Company
Libretto |George Furth
Inscenizacja i reżyseria: Michał Znaniecki
Kierownictwo muzyczne: Tomasz Szymuś
Scenografia: Luigi Scoglio
Kostiumy: Ewa Minge
Choreografia: Inga Pilchowska
Reżyseria światła: Dawid Karolak
Multimedia: Karolina Jacewicz
Asystent reżysera: Rafał Supiński
Obsada:
ROBERT/BOBBY: Janusz Kruciński / Miłosz Gałaj
HARRY: Maciej Miecznikowski / Piotr Pieron
SARA: Marta Burdynowicz / Paulina Łysikowska
PAUL: Andrzej Skorupa / Jakub Pawlik
AMY: Anastazja Simińska / Ewa Kuryłowicz
JOANNE: Alicja Węgorzewska / Ewelina Rzezińska
SUSAN: Anna Sroka-Hryń / Dorota Solecka
LARRY: Zbigniew Konopka / Marek Sadowski
PETER: Przemek Glapiński / Łukasz Górczyński
DAVID: Wojciech Stolorz / Łukasz Geryń
JENNY: Bogumiła Dziel-Wawrowska / Sylwia Stępień
APRIL: Aleksandra Borkiewicz / Karolina Trojanowska
KATHY: Paulina Janczak / Ola Biskot
MARTHA: Iga Caban / Magdalena Pikuła
Zespół Wokalny Warszawskiej Opery Kameralnej
Kierownik Zespołu Wokalnego – Krzysztof Kusiel-Moroz
Zespół Baletowy
Dyrygent:
Tomasz Szymuś
Company – musical, który wspaniale przechodzi próbę czasu
„Company” to ikoniczny amerykański musical, bazujący na książce George’a Furtha, który na tle całego gigantycznego dorobku Stephena Sondheima jest o tyle szczególny, że zarówno muzyka jak warstwa tekstowa są autorstwa twórcy dzieła.
Co więcej jest to musical uznawany za jeden z pierwszych społecznie zaangażowanych, nie stracił nic na aktualności przez pół wieku od swej prapremiery w 1970 roku. A warto wiedzieć, że otrzymał wówczas 14 nominacji do najważniejszej broadwayowskiej nagrody Tonny, ostatecznie zdobywając 6 statuetek.
Jonathan Mandell jeden z najbardziej wpływowych krytyków Broadway uznał „Company” za dzieło nasycona najlepszymi tekstami, a recenzując grudniowe wznowienie w Nowym Jorku (2021, Teatr Ethel Barrymore, czwarte nowojorskie w historii musicalu) pokusił się o stwierdzenie: Kilkanaście piosenek z jednymi z najmądrzejszych tekstów w historii teatru muzycznego. Partytura jest znakomita.
Fabuła „Firmy” obraca się wokół Bobby’ego, przystojnego i lubianego samotnego mężczyzny, pięciu małżeństw, które są jego najlepszymi przyjaciółmi, jak również trzech jego dziewczyn.
O ile klasyczny musical zbudowany jest w oparciu o jednolitą fabułę a my jesteśmy świadkami linearnego rozwoju akcji, to tutaj dostajemy niezależne wątki ściśle związane z poszczególnymi małżeństwami czy partnerkami bohatera, a wszystkie połączone ze sobą obchodami 35. urodzin Bobby’ego. Jak ujął to Sondheim: ,,Są to ludzie z klasy średniej z problemami klasy średniej”.
Charles Isherwood z „Broadway News’’ idzie w interpretacji dalej:
Ogólnie rzecz biorąc, Company to muzyczna medytacja nad emocjonalną ambiwalencją, poczuciem, że „droga, której nie wybrałeś” – cytując samego Sondheima – mogła być lepsza niż ta, na której jesteś. Praktycznie wszystkie zamężne postacie zadają pytania dotyczące decyzji, które podjęły – w szczególności wyboru, aby powierzyć swoje życie swoim małżonkom – i dla większości z nich odpowiedzi na te pytania zawsze pozostaną nieuchwytne lub niejednoznaczne.
Czy zatem dosłowne tłumaczenie tytułu „Firma” to porównanie związku dwojga ludzi do układu niemal biznesowego? Do stworzenia płaszczyzny wspólnoty interesów? Pytanie: a gdzie tu miejsce na miłość? Czy ta uległa wypaleniu? A może w ogóle jej nigdy nie było?
Company to musical o związkach lub braku relacji. Mogą być niechlujne i niezrozumiałe, ale są lepsze niż alternatywa samotności, przed którą stoi Bobby w swoje 35. urodziny. (Michael Kuchwara „Associated Press”).
Ilekroć musical powraca na teatralny afisz, czy to w Stanach Zjednoczonych czy na londyńskim West Endzie, budzi zdumienie aktualnością swojej treści, nieprzemijającym charakterem ludzkich rozterek.
To, co w 1970 roku szokowało formalnie, bowiem musical przeciwstawił się konwencji będąc ciągiem zszytych pozornie samoistnych jednoaktowych sztuk, jest dzisiaj jego znakiem rozpoznawczym. Główny bohater rozważa zalety i wady relacji swojego wewnętrznego kręgu, stopniowo dochodząc do wniosku, że istnieje więcej powodów, aby otworzyć się na miłość i zaangażowanie, niż pozostać samemu. Czy zatem ostatecznie wygrywa optymizm? Z tym pytaniem widz pozostaje sam ze sobą.
„Company” przemierza sceny świata, podbijając serca melomanów od Singapuru, Norwegii, Filipin po Brazylię. Teraz zaprezentowane będzie polskiej publiczności w reżyserii Michała Znanieckiego, scenografii Luigi Scoglio oraz pod kierownictwem muzycznym Tomasza Szymusia.